Sterylizujesz-ratujesz

Małe, ledwo widzące przez zaropiałe oczka, albo już całkiem oślepione. Obolałe, trzęsące się z zimna i ze strachu, oblepione brudem, zarobaczone… Bezdomne i nikomu niepotrzebne. A przecież tak wrażliwe!

Jedni przejdą obojętnie, inni wzdrygną się z obrzydzeniem. Niewiele jest tych, którzy pochylą się i pomogą. O nowe domy dla kotów tzw. właścicielskich też nie jest łatwo, a coroczne sezonowe ogłoszenia widniejące na portalach ogłoszeniowych, mogą przyprawić o zawrót głowy 🙁 . Dlatego zachęcamy wszystkich do sterylizacji kotów domowych i wolno żyjących. Kastracje kocurów również są potrzebne. Jedna kotka może w ciągu sezonu urodzić 3 razy. W każdym miocie jest średnio 4 kocięta, więc łatwo sobie wyobrazić rozrost populacji. Populacji niechcianych. Jedne giną od chorób, inne wpadają pod koła samochodów, są też mordowane przez „ludzi”.  Małe, niezaradne, pokrzywdzone. Kotki wycieńczone licznymi porodami i ciągle walczące o przetrwanie własne i swoich dzieci. Znamy niejedną historię, a zakończenia nie zawsze bywają szczęśliwe.

I tu trzeba podkreślić kwestię kastracji kocurów, co często uznawane jest za zbędne. Jednak to jest równie ważne co sterylizacja kotek. Na dodatek kocury wykastrowane nie walczą między sobą, nie odnoszą ran, nie przenoszą w ten sposób chorób. Kocury domowe, po zabiegu, przestają się włóczyć i znikać na dłuższy czas. Mamy je pod kontrolą.

Skąd wziąć środki? Coraz więcej gmin prowadzi program sterylizacji kotów wolno żyjących. Są też lokalne organizacje u których warto popytać. Te drugie pomagają również w sterylizacjach kotów właścicielskich.

Gorąco zachęcamy! Najgorzej jest zacząć, potem leci „już z górki” i spokojna głowa, bez myślenia o tym co się dzieje z maluchami, czy żyją, czy nikt im krzywdy nie zrobił, czy coś ich nie zagryzło. No i kotka, przez cały sezon w dobrej kondycji, bez stresu. O wiele łatwiej przetrwać jej samej, kiedy nie musi się już troszczyć o małe.